czwartek, 4 listopada 2010

hello sunshine.

Cześć.
Początki bywają trudne. W zasadzie nie mam pojęcia co chciałam tu napisać, może się przedstawić i opowiedzieć historię mojego życia, jakże wzniosłą zresztą (dobra, wcale nie), ale przed chwilą zachwyciła mnie kolekcja LANVIN dla H&M i chyba się nie oprę wstawieniu kilku zdjęć ściągniętych z ich strony; w końcu mam pisać o ładnych rzeczach, tak? No właśnie.
Chcę zaznaczyć, że zachwycam się tak głównie dlatego, że nie należę do fanek kolekcji „wielkich projektantów”, które H&M wypuszcza; chociażby Sonia Rykiel bynajmniej mnie nie zachwyciła, chociaż podoba mi się wiele jej pomysłów, czy też atmosfera panująca na pokazach. W każdym razie dzieła LANVIN pozytywnie mnie zaskoczyły (zobaczymy jeszcze jak będzie z materiałami, ale jestem, że tak powiem, dobrej myśli); chociaż obawiam się, że będzie to tragiczne w skutkach dla mojego portfela. Ale cóż, w kontakcie z takimi cudami mówi się trudno, prawda?
No właśnie. Przechodząc do sedna, totalnie zachwyciły mnie dwie poniższe sukienki. Od dziecka kocham się w tiulach i warstwach więc na pewno będę polowała na którąś z nich, chyba na wersję w szarościach. Oprócz tego szczególnie podobają mi się męskie buty (najbardziej te w kolorze niebieskim) i urocze czarne rękawiczki (mimo koszmarnego zdjęcia, które upodabnia je trochę do, czy ja wiem, skarpetek?).


I dzisiaj to by było na tyle. Życzcie mi powodzenia (: